Eliza Bingül rozmawia z Damianem Kołatą, szefem działu powierzchni magazynowych i logistycznych w Cushman & Wakefield o rozwoju rynku e-commerce w Polsce.
TRANSKRYPCJA PODCASTU:
Eliza Bingul: Cześć Damian, Bardzo dziękuję, że znalazłeś chwilkę, żeby porozmawiać dzisiaj o bardzo ciekawej publikacji, którą ostatnio wydaliśmy. Jest to druga edycja raportu, który jest poświęcony rynkowi e-commerce. Tytuł tego raportu to „E-commerce pęka w szwach, a magazyny razem z nim”. Ja miałam okazję przeczytać ten raport od deski do deski, nawet kilka razy… Jesteś głównym autorem tej publikacji, w związku z tym chciałam Ci pogratulować, bo raport naprawdę jest ciekawy. I dziękuję Ci w imieniu wszystkich czytelników za podzielenie się tą ogromną wiedzą. Chciałam z Tobą porozmawiać dzisiaj o rynku e-commerce z trochę innej perspektywy. W kontekście zmian, jakie w ostatnim czasie obserwujemy w Polsce, no i w ogóle na świecie. Więc zacznę od ogólnego pytania: jak to się stało, że w ogóle zajmujesz się rynkiem e-commerce? Jak się zaczęła Twoja przygoda? Co Cię zaciekawiło w tej branży?
Damian Kołata: Cześć Eliza. Bardzo dziękuję za ten miły wstęp, za miłe słowa i za zaproszenie. Czuję się zaszczycony będąc gościem tego podcastu. Mam nadzieję, że wyczerpiemy temat, a nie wyczerpiemy słuchaczy, bo podobno dobra prezentacja, czy też dobry podcast to taki, w którym wyczerpuje się temat, a nie słuchaczy. Także taki cel sobie postawmy. Bardzo dziękuję też za miłe słowa, jeśli chodzi o raport. Faktycznie dosyć dużo czasu włożyliśmy w to, aby on w takiej formie, w takiej zawartości i treści trafił na rynek i mam nadzieję, że to jest faktycznie bardzo merytoryczna, ciekawa i trochę inspirująca również lektura dla czytelników. Jeśli chodzi o e-commerce, ja miałem przyjemność kilka ładnych lat temu pracować na Ukrainie jako dyrektor logistyki, co prawda, a potem dyrektor generalny jednej ze spółek z polskim kapitałem. I już wtedy zauważyłem rosnący trend handlu internetowego właśnie na tamtym rynku i postanowiliśmy razem z zespołem uruchomić wtedy jeden z pierwszych sklepów internetowych działających w ogóle na rynku ukraińskim, który sprzedawał wyroby higieniczne dla kobiet, osób starszych i dzieci. I to były takie wyroby bardzo często dosyć objętościowe, np. pieluchy dla osób leżących, czyli faktycznie taki towar, gdzie osoba opiekująca się też nie zawsze ma czas i siłę, żeby pójść do sklepu i odebrać. I faktycznie z takiego kanału, który był dla nas początkowo obiektem eksperymentu i sami byliśmy ciekawi, jak ta sprzedaż e-commerce’owa nam się uda, uzyskaliśmy naprawdę jeden z dominujących kanałów sprzedaży na tamten moment.
Eliza Bingul: Super, ciekawe. A pamiętasz z tamtych czasów takie największe wyzwania, które towarzyszyły uruchomieniu właśnie tego nowego kanału sprzedaży? Bo jak rozumiem w tym czasie rynek nie był przygotowany, jeżeli chodzi o całą logistykę. Teraz jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że mamy paczkomaty, możemy odebrać paczkę w jakimś punkcie odbioru, możemy odebrać w centrum handlowym, dostajemy paczkę pod drzwi, do domu, do pracy. Tych możliwości jest teraz znacznie więcej. A kiedyś tego nie było, więc wyobrażam sobie, że w tamtym czasie pewnie było wiele wyzwań, z którymi musiałeś sobie radzić i chciałam o nie zapytać.
Damian Kołata: Tak, to był 2013 rok bodajże i wtedy nawet infrastruktura w Polsce nie była jeszcze dostosowana do e-commerce, nie mówiąc o infrastrukturze za naszą wschodnią granicą. To były bardzo duże przejścia i faktycznie wyzwania, zarówno z tematem logistyki magazynowej, ponieważ funkcjonowaliśmy na magazynie, który operował w ramach logistyki B2B, to znaczy najmniejszą jednostką sprzedażową była tak naprawdę paleta, ewentualnie kilka kartonów, które się na tę paletę składały. I tutaj nagle musieliśmy w ramach tej samej infrastruktury magazynowej przejść na sprzedaż sztukową, bo tym właśnie e-commerce się charakteryzuje. Więc była to konieczność stworzenia wszelkich procesów, procedur, nowych jednostek sprzedażowych w systemie, nowych operacji magazynowych w WMS-ie po to, żeby w ogóle to się zadziało.
Eliza Bingul: A co to jest WMS?
Damian Kołata: WMS to Warehouse Management System, to takie programowanie podobne do marketingowego CRM-u, które tak naprawdę organizuje całą pracę magazynu. Pokazuje nam, w którym miejscu, jaki towar jest ulokowany i pokazuje też ścieżkę kompletacji magazynierowi, który dostaje na podstawie WMS-u cały list kompletacyjny. I on krok po kroku za tym listem chodzi po magazynie i kompletuje towar. Więc to było wyzwanie bardzo duże w zakresie operacji logistycznej, ale kto wie, czy nie jeszcze większe w zakresie transportu i płatności, bo wtedy nie było wielu firm kurierskich, nie było Paczkomatów, była jedna sieć „Nowa Poszta”, która miała dosyć ciekawą sieć punktów PUDO, czyli Pick Up Drop Off points, gdzie można było sobie ten towar odebrać. Natomiast chodziło nam o to, żeby towar dostarczyć klientowi do drzwi. W tym była największa przewaga konkurencyjna. I tu natknęliśmy się na kolejny problem, czyli płatność. Płatności internetowe były wtedy promilem tak naprawdę płatności za naszą wschodnią granicą. Klienci uwielbiają rozliczać się gotówką.
Eliza Bingul: I też chyba nie ufali wtedy za bardzo tym płatnościom internetowym?
Damian Kołata: Dokładnie. Jeśli chodzi o zaufanie, to podstawowym elementem złożenia zamówienia internetowego – i tak jest tam do dzisiaj – jest telefon konsultanta, który potwierdza to zamówienie internetowe. W Polsce zamawiamy i czekamy na przesyłkę. Na Ukrainie zamawiamy i czekamy na telefon od konsultanta, który potwierdzi, że ten sklep faktycznie istnieje, to zamówienie zostanie zrealizowane itd. Itd.
Eliza Bingul: Kurczę, no to ciekawe…
Damian Kołata: Dosyć wiele ciekawych przejść, które my też jako grupa Polaków pracująca tam za granicą musieliśmy przejść, nauczyć się tego i przyzwyczaić się do tego sposobu funkcjonowania. Ale myślę, że udało się całkiem nieźle.
Eliza Bingul: No to fajnie. Ja zazdroszczę Ci trochę tych doświadczeń, bo na pewno było ciekawie. Szczególnie być częścią tego rynku, który dopiero co się rozwijał, który raczkował w tym czasie, więc taka perspektywa jest rzeczywiście bardzo cenna. Więc teraz może trochę z innej beczki, bo trochę zaczęliśmy o tej infrastrukturze, o tym przygotowaniu do obsługi handlu internetowego. Jak uważasz, jak my sobie radzimy jako Polska w porównaniu z innymi krajami, czy Europy, czy świata, jeżeli chodzi o rozwój tej infrastruktury potrzebnej do obsługi e-commerce. I co Ty, teraz, obecnie, będąc w Cushman & Wakefield szefem działu powierzchni magazynowych i logistycznych, oferujesz klientom w tym zakresie? To znaczy jak to wygląda? Jak wygląda codzienna Twoja praca, jako doradcy w e-commerce w tym sektorze?
Damian Kołata: Jeśli chodzi o infrastrukturę, to rynek polski jest jednym z najszybciej rozwijających się w Europie. Mamy w tej chwili 26 milionów metrów kwadratowych naprawdę nowoczesnej powierzchni magazynowej, myślę, że najbardziej nowoczesnej w Europie. A to dlatego, że 50% z tych 26 milionów zostało dostarczonych na rynek w ciągu pięciu ostatnich lat. Mało tego, w budowie cały czas jest 4 i pół miliona metrów kwadratowych. Przypuszczamy więc, że albo jeszcze w tym roku, albo na pewno nie później niż w pierwszym kwartale przyszłego roku, poziom powierzchni magazynowych w Polsce przekroczy magiczną granicę 30 milionów metrów kwadratowych. Natomiast nasze badania pokazują, że w ciągu kilku kolejnych lat – czterech, pięciu – zostanie dostarczonych kolejnych 20 milionów metrów kwadratowych. Także myślę, że całkiem udane i obiecujące lata jeszcze przed nami. Jeśli chodzi o całą Europę, to polski rynek jest piątym tego typu w Unii Europejskiej, a pod względem aktualnego popytu zajmujemy prawie miejsca na podium. Albo powiem pesymistycznie – to najgorsze, czwarte.
Eliza Bingul: Czwarte nie jest złe….
Damian Kołata: Tak, natomiast na pewno Wielka Brytania i Niemcy są przed nami. Myślę, że ryneke-commerce’owy też czerpie z tego powodu bardzo dużo przewagi konkurencyjnej. Według naszego badania ponad 30% powierzchni magazynowej w Polsce to powierzchnie magazynowe dedykowane e-commerce. I tak naprawdę wolumen tej powierzchni wzrósł w stosunku do tego naszego pierwszego raportu z 2019 roku aż o 84%, bo wtedy to było niewiele ponad 4 miliony. Teraz to jest prawie 7 i pół miliona, więc przepaść jest ogromna. A to dlatego, że te powierzchnie dedykowane są nie tylko operacjom dla polskich klientów, ale Polska też stanowi taki międzynarodowy hub logistyczny. Nie bez kozery wiele tych magazynów e-commerce’owych zlokalizowanych jest właśnie przy granicy polsko-niemieckiej, dlatego, że jest to idealne okno dla szybkich dostaw dla klientów w całej Europie.
Eliza Bingul: Czyli możemy powiedzieć, że nasi sąsiedzi z Europy Zachodniej cenią sobie naszą infrastrukturę i warunki panujące na polskim rynku i obsługują z Polski inne rynki europejskie i światowe.
Damian Kołata: Tak, zachodnie firmy cenią sobie infrastrukturę, cenią sobie nowoczesne magazyny, ale cenią sobie też bardzo wydajnych, obowiązkowych i rzetelnych polskich pracowników. I mieliśmy już w Cushmanie wiele projektów, gdzie porównywaliśmy wydajności pracownika polskiego, niemieckiego, czeskiego chociażby i te wydajności osiągane przez polskich pracowników, czy też poziom zweryfikowanych błędów – poziom błędów był zawsze najniższy, wydajność była zawsze najwyższa. Myślę, że to jest ogromna przewaga właśnie w takim biznesie e-commerce’owym, gdzie schodzimy w operacji magazynowej do poziomu sztuki i w tych największych magazynach o powierzchni 80,000-100,000 metrów kwadratowych, dziennie wysyłanych jest kilkaset tysięcy sztuk. To wtedy każda setna sekundy tak naprawdę wydajności jest niesamowicie ważna i może wygenerować ogromne oszczędności. Więc to jest na pewno z punktu widzenia tych zachodnich firm bardzo ważne.
Eliza Bingul: To jeszcze zadam takie pytanie doprecyzowujące może… Jak – bo to mnie zaczęło frapować po tym, jak powiedziałeś o wydajności – jak się mierzy taką wydajność pracownika w różnych krajach? Czy to są jakieś instytuty badawcze, które się tym zajmują, czy to jest jakaś…. Kto to sprawdza?
Damian Kołata: Wydajność mierzy się właśnie m.in. za pomocą systemu WMS. Dlatego, że każdy pracownik ma ze sobą określone urządzenie. Jest to terminal, skaner, za pomocą którego pracownik skanuje towar albo przyjęty na magazyn, albo właśnie pobrany z półki podczas procesu kompletacji, albo przekazany na sorter, albo skanuje towar, który już jest posortowany, bądź finalnie skanuje towar, który został włożony do paczki. Każdy ten moment zeskanowania jest włożony do WMS-u i potem na tej podstawie możemy zobaczyć statystykę każdego pracownika magazynowego. I na tej podstawie wiemy, ile dany pracownik, ile dana osoba jest w stanie skompletować sztuk w ciągu godziny, przyjąć sztuk w ciągu godziny, czy zapakować sztuk w ciągu godziny. Na tej podstawie tak naprawdę buduje się też cały schemat zatrudniania ludzi, head-countu w poszczególnych działach in-boundu, pickingu, out-boundu, czy też cały system workflow, bo to jest teraz najważniejsze. Czyli jeżeli w dużym projekcie magazynowym pracuje 3000 osób, to niesamowicie ważne jest takie zaplanowanie zasobów, aby nie dopuścić do sytuacji, gdy na in-boundzie, czyli na przyjęciu 100 osób czeka na towar, bo go nie ma…
Eliza Bingul: Chciałam zapytać o te pojęcia…..
Damian Kołata: …a w pickingu jest niedobór ludzi, więc bardzo ważne jest to, aby in-bound czyli przyjęcie towaru, picking czyli kompletacja, packing czyli pakowanie i out-bound, czyli wysyłka, była równomiernie zaplanowana, jeśli chodzi o zasoby ludzkie.
Eliza Bingul: Super, to jeszcze rozszyfrowaliśmy kilka pojęć.
Damian Kołata: Tak
Eliza Bingul: Dzięki Tobie. Dzięki. A ja teraz chciałam zapytać o obecną sytuację gospodarczą, bo teraz wiadomo wszyscy mierzymy się z wyzwaniami. Jako biznes, jako konsumenci. Ostatnio oglądałam wywiad z Rafałem Brzoską, szefem InPostu, bodajże w CNN chyba i on się odnosił do sytuacji gospodarczej i planów rozwojowych swojej firmy w Europie i na świecie. No i mówił, że nawet spodziewana recesja w jego opinii jest szansą do rozwoju dla InPostu. A jak ty to widzisz?
Damian Kołata: Myślę, że każdy kryzys, czy też każda recesja, żeby nie używać słowa kryzys, jest takim dobrym, mówiąc po staropolsku triggerem do rozwoju pewnych firm, ale także do uporządkowania rynku. Sięgając 2008 roku i pandemii SARS w Azji, chociażby JD.com powstało tylko dlatego, że pewien przedsiębiorca był zmuszony do zamknięcia swoich ośmiu sklepów stacjonarnych z artykułami elektroniki i przeszedł do sprzedaży internetowej. I tak powstało JD.com chociażby. Dzisiaj ogromny marketplace, chyba trzeci marketplace na świecie… Więc każda recesja jest dobrym momentem, tym bardziej w branży, w której działa InPost. Bo branża paczkomatów, czy też aparatów paczkowych, czy też branża kurierska to branża, która rozwija się w Polsce również dwucyfrowo rok do roku. W 2021 roku w całej polskiej sieci paczkowej wysłano miliard paczek, a w 2023 r. to już będzie miliard 300 milionów. A więc wzrost jest naprawdę ogromny. Tutaj oczywiście jest wiele wyzwań dotyczących ekologii i zrównoważonego rozwoju, ale chociażby kwestia aparatu paczkowego – dane InPostu pokazują, że dostawa do paczkomatu generuje tak naprawdę oszczędności na poziomie 52 kilogramów CO2. To tyle, ile jest w stanie zminimalizować śladu węglowego 9 drzew rocznie, więc ta zasada 9 drzew jest przez InPost bardzo mocno propagowana. I faktycznie jest to sposób dosyć ekologiczny. Skaczemy tak trochę z tematu na temat, ale faktycznie dużo, dużo ciekawych informacji w tej branży, w której InPost działa jest do przekazania i absolutnie też zgadzam się z tym, że ten trochę cięższy okres związany właśnie z inflacją, związany z delikatnym zastojem na rynku spowoduje, że wiele branż na pewno się też oczyści i też wiele ciekawych pomysłów wpadnie nam do głowy.
Eliza Bingul: To trochę jest tak, że te zakupy będą bardziej przemyślane, może ludzie będą kupować mniej, ale rzeczywiście będą zamawiać towar online, bo online chyba najwięcej informacji można uzyskać odnośnie ceny (porównywarki cen) i łatwiej jest zamówić przez Internet wtedy, niż po zrobieniu researchu, również po staropolsku iść do sklepu i kupić to, co się chce.
Damian Kołata: Jest wiele badań, jeżeli mogę jeszcze cos dodać, które pokazują, że 60% internautów kupuje przez Internet ze względu na niższą cenę. No a kwestia kryzysu spowoduje, że właśnie na tą niższą cenę będziemy patrzeć. Więc tutaj akurat dla handlu internetowego nie powinno być to zagrożenie. Tym bardziej, że udział e-commerce w retailu cały czas nie przekracza poziomu 13-14% w Polsce, więc jeszcze wiele tutaj mamy terenu do zdobycia i tak naprawdę – to też dane z dwóch raportów „E-commerce 2022” i „E-commerce do kryzysu” pokazują, że w związku z tym, co teraz się na rynkach dzieje, aż 31% polskich internautów chciałoby kupować wszystkie rzeczy tylko i wyłącznie online. Jest też bardzo ciekawy raport KPMG, który pokazuje, że już teraz, w tej chwili 19% internautów kupuje wszystkie rzeczy poza spożywcze tylko i wyłącznie online.
Eliza Bingul: To ciekawe, ciekawe... To może też wiązać się ze zmianą pokoleniową, bo coraz więcej młodych ludzi jednak to są te osoby, które już są wychowane w czasach Internetu i dostępu do mediów społecznościowych i platform zakupowych, więc być może po prostu tak jest łatwiej. Jeszcze musimy przekonać nieprzekonanych.
Damian Kołata: Tak, łatwiej i szybciej, bo jednak my, jako Polacy jesteśmy konsumentami chyba najbardziej niecierpliwymi, jeśli chodzi o czas dostawy, więc faktycznie to może być ważny czynnik.
Eliza Bingul: OK, wspomniałeś o kwestiach ekologicznych w logistyce w ogóle. A powiedz mi, jak to wygląda, jeżeli chodzi o rynek magazynowy? Co jeszcze możemy zrobić? Co jest najlepszym planem do wdrożenia w magazynie, żeby ten ślad węglowy zmniejszyć, zredukować, ale żeby również to było opłacalne kosztowo. Czy teraz warto się zastanawiać nad takimi rozwiązaniami? Czy być może w dobie kryzysu czy recesji lepiej skupić się na kwestiach finansowych, a ekologii pomyśleć później? Jak to wygląda?
Damian Kołata: Myślę, że to się łączy ze sobą bardzo mocno, to znaczy i kwestie finansowe, i ekologia. Coraz więcej zielonych magazynów rośnie na polskiej mapie i nawet już abstrahując od tych rzeczy, czasami marketingowych, typu łąki kwietne, czy też ule na dachu, mamy magazyny wyposażone w oświetlenie LED, system Dali, który powoduje rozjaśnianie bądź ściemnianie się oświetlenia w zależności od pory dnia, czy też system czujników, które uruchamiają oświetlenie w danej strefie magazynu, w której jesteśmy dosyć rzadko, gdzie mamy towary najsłabiej rotujące. Od tych rzeczy przechodzimy już do rzeczy w sferze uzyskania oszczędności dotyczących mediów, ogrzewania, wody, czyli destryfikatory, czyli pompy ciepła, czyli większa izolacyjność, czy też większe doświetlenie w strefach kompletacji i wysyłki. Także tych elementów, które wpływają na ekologię, jest coraz więcej, a one też oszczędzają energię, oszczędzają wodę, chociażby tak jak system odzysku wody szarej, czy też system zarządzania wodą deszczową. To wszystko wiąże się z tym, że potem te rachunki za media, które ogromnie rosną, mimo wszystko będą mogły być delikatnie optymalizowane.
Eliza Bingul: Słyszałam ostatnio też taki popularny pogląd w kontekście pomp ciepła, że pożerają dużo energii, a przy rosnących cenach energii to być może nie jest opłacalne, szczególnie w kontekście użytkowników indywidualnych. Nie wiem jak to jest w magazynach. Czy w związku z tym są farmy fotowoltaiczne budowane na dachach magazynów?
Damian Kołata: Mamy już kilka przykładów fotowoltaiki. Cushman & Wakefield doradzał w dwóch takich projektach w Bydgoszczy i Goleniowie, gdzie faktycznie nasi najemcy korzystają już z fotowoltaiki. W niektórych przypadkach ta fotowoltaika generuje im energię potrzebną do zasilania nawet 20-30% całego setupu logistycznego. Natomiast kwestia fotowoltaiki to jest też kwestia, która w dużej mierze jest niestety ograniczana przez problemy legislacyjne i zdolność infrastruktury do przyjęcia tej wyprodukowanej energii. Więc tutaj na pewno potrzebne są nam jeszcze rozwiązania prawne i infrastrukturalne do tego, żeby z tej fotowoltaiki korzystać tak, jak moglibyśmy korzystać. Niemniej jednak deweloperzy, chyba wszyscy obecni na rynku teraz, przygotowują już magazyny i dachy magazynów do tego, aby w przyszłości tę fotowoltaikę można było spokojnie zainstalować.
Eliza Bingul: Jeszcze są takie instalacje off-grid, gdzie głównym elementem jest magazyn energii. Czy coś takiego się dzieje na rynku, czy jest jakiś taki trend? Bo wiem, że na świecie teraz w tę stronę się idzie, żeby już nie było potrzeby wysyłania tej wytworzonej energii do sieci, tylko żeby po prostu magazynowanie było w ramach jednego kompleksu zorganizowane w taki sposób, żeby tę nadwyżkę sobie zmagazynować i później w miarę potrzeby wykorzystywać.
Damian Kołata: I tak od e-commerce’u przeszliśmy do magazynu energii.
Eliza Bingul: No właśnie.
Damian Kołata: I nie nazwałbym jeszcze tego trendem. Pojawiają się takie zapytania, dlatego że ten magazyn nie zawsze jest typowym magazynem logistycznym. Coraz częściej to będzie miejsce dedykowane różnym usługom, różnym procesom. I faktycznie takie zapytania pojawiają się tak samo jak zapytania i projekty w ramach data center, czyli na zewnątrz, w bryle konstrukcji wyglądającej podobnie jak magazyn, ale w środku będącym po prostu ogromną serwerownią. Więc faktycznie coraz więcej, w coraz bardziej różnorodny sposób te magazyny są wykorzystywane.
Eliza Bingul: Super, dzięki. Jeszcze chciałam zapytać o dostawy kurierskie i ten trend związany z dark shopami, dark storami, bo to też jest część łańcucha logistycznego i to jest też część bardzo ważna tego całego procesu e-commerce’owego. Jak tutaj wygląda sytuacja z Twojej perspektywy i jak rozwój tych usług kurierskich typu Glovo, Bolt, czy Lisków, jak to w Twojej perspektywy wpływa na rozwój rynku e-commerce?
Damian Kołata: To jest bardzo ciekawe pytanie, bo Q-commerce rozrósł się niesamowicie w trakcie pandemii, wtedy, kiedy te szybkie zakupy były dostarczane nam pod drzwi, bądź też jedzenie z restauracji było nam dostarczane i niesamowicie wiele start-upów pojawiło się na tym rynku, bardzo dużo pieniędzy fundusze wpompowały w Q-commerce. Natomiast z góry analitycy i znawcy rynku mówili, że finalnie pozostanie w grze kilku graczy, którzy już na tym rynku będą sobie radzić bardzo dobrze. W Europie według badań w 2030 roku Q-commerce ma osiągać obroty na poziomie 450 mld euro. Dla porównania cały polski rynek e-commerce to jest teraz około 25 mld euro, więc faktycznie to będzie ogromny rynek. Natomiast nie wszystkim udało i udaje się na nim zaistnieć. Czytałem ostatnio artykuł o amerykańskiej sieci Jokr, która już co prawda wycofała się z Polski, ale jej managerowie przyznali, że na każde zamówienie warte 10 dolarów ponosili 80 dolarów kosztów operacyjnych...
Eliza Bingul: Trochę przeszacowali…
Damian Kołata: A mimo tego udało im się zebrać w dwóch rundach finansowania prawie pół miliarda dolarów na ten biznes. Z drugiej strony Lisek, czyli nasza rodzima firma i rodzima aplikacja Lisek App za pierwszy kwartał tego roku uzyskała wyniki o 300% większe niż w całym roku 2021, co oznacza, że można wygenerować biznes, który będzie przynosił dobre rezultaty. Lisek ma w największych miastach kilkanaście hubów i w najpopularniejszych dark storach w Warszawie są realizowane 4 zamówienia na godzinę, co jest wynikiem jak na Q-commerce całkiem niezłym. Więc ja się przyglądam temu rynkowi, z pewną taką dozą nieśmiałości, cytując klasyka, bo myślę, że jeszcze wiele nowych rozwiązań nam Q-commerce przyniesie. Rozwija się trochę od dostaw jedzenia, poprzez dostawę artykułów spożywczych. Myślę, że będziemy, tak samo jak i za naszą zachodnią granicą, mogli też doświadczyć dostaw kosmetyków czy dostaw odzieży na ostatnią chwilę na jakąś ważną imprezę też. Będzie to na pewno możliwe do wygenerowania. Także ciekawy rynek, przyczyniający się do rozwoju sieci logistyki miejskiej i też przyczyniający się do dalszego komfortu klienta, który może w ciągu 15-20 minut otrzymać zamówienie, którego potrzebuje.
Eliza Bingul: Czyli stajemy się coraz bardziej wygodni, dlatego nie ma możliwości, żeby e-commerce się nie rozwijał.
Damian Kołata: Tak jest. Ja usłyszałem od jednego z managerów operujących w Q-commerce, że najchętniej kupowanym produktem jest proszek do pieczenia. Dlatego właśnie, że gdy chcemy upiec ciasto, okazuje się, że nie mamy podstawowego składnika. No a przy okazji tego proszku na pewno jeszcze dokupujemy coś dodatkowo.
Eliza Bingul: Ostatnio piekłam chleb, co prawda. Nie miałam drożdży i wysłałam partnera do sklepu, ale…
Damian Kołata: …mógł przyjechać Lisek
Eliza Bingul: …mógł przyjechać Lisek, dokładnie. No dobrze, ja już tak powoli będę kończyć. Tematu jeszcze nie udało nam się pewnie wyczerpać, bo to jest bardzo, bardzo szerokie zagadnienie i myślę, że moglibyśmy jeszcze rozmawiać przez godzinę, dwie, bo tematów rzeczywiście jest dużo i nie spytałam o wiele rzeczy, o które chciałam zapytać. Ale już zmierzając do końca, tak żeby podsumować naszą rozmowę, chciałam Cię zapytać, już abstrahując od raportu, od tego, jak wygląda teraz rynek, jak myślisz, jak będą wyglądały zakupy w przyszłości? Jak nasze dzieci, albo nasze wnuki nawet, będą robić zakupy? Czy w ogóle będą robić zakupy? Czy będą chodzić na zakupy? Czy będą musieli ruszyć się z domu, wstać z fotela, czy z łóżka? Czy jednak zakupy i robienie zakupów odejdą do lamusa za kilkanaście, kilkadziesiąt lat? Już teraz mówimy o wirtualnej rzeczywistości, o Metaversie, o różnych rozwiązaniach, które już są wprowadzane przez różne marki, które można wypróbować w różnych punktach sprzedaży w sklepach stacjonarnych… Czy np. gogle 3D, sztuczna inteligencja i inne rozwiązania tego typu zastąpią kiedyś sklepy stacjonarne? Jak to może wyglądać? Czy za kilkadziesiąt lat w ogóle sklepów stacjonarnych nie będzie musiało być takich, które znamy dzisiaj, które znamy teraz?
Damian Kołata: To ja też kończąc spróbuję pozostawić naszych słuchaczy z takimi trzema definicjami. Zobaczymy, czy to się sprawdzi. Pierwsza to logistyka 3D. To jest coś, co obserwujemy coraz częściej. Dlaczego 3D? Dotychczas ważny w logistyce był produkt oraz miejsce, do którego ten produkt wysyłamy, czyli dom klienta, Paczkomat, punkt PUDO. Coraz częściej mamy do czynienia z logistyką 3D, bo bardzo ważne jest miejsce, z którego ten produkt jest wysyłany. I dotychczas było to centrum dystrybucyjne, natomiast teraz coraz częściej jest to np. sklep stacjonarny. Dochodzimy do tzw. Świętego Graala Omnichannelu, czyli fulfillment from store. Więc mieszkając w Warszawie, przypuśćmy dwa kilometry od Galerii Arkadia i zamawiając przez Internet sukienkę, nie musisz czekać, aż ta sukienka będzie wysłana z centrum dystrybucyjnego pod Łodzią, bo być może ona wisi na wieszaku właśnie w tej galerii. Może być dostarczona do Ciebie znacznie szybciej i znacznie taniej. I myślę, że coraz więcej sieci handlowych już właśnie w tą logistykę 3D inwestuje. Oczywiście to jest bardzo ważny aspekt systemowy widoczności towaru na przestrzeni całego łańcucha dostaw, ale coraz więcej takich przypadków już jest.
Więc ta logistyka 3D to jest taki jeden trend, o którym bym powiedział, No i on się znowu wiąże z drugim trendem, czyli z A-commerce, czyli automated commerce. I to są właśnie wszystkie te rzeczy, o których sobie powiedzieliśmy, czyli uczenie maszynowe, sztuczna inteligencja, big data. Znamy historię ojca amerykańskiej czternastolatki, który pewnego dnia otrzymał przesyłkę kurierską dla swojej córki z artykułami dla dzieci. I tym oto sposobem dowiedział się, że jego córka jest w ciąży. A to dlatego, że ona przeglądała strony internetowe dedykowane osobom w ciąży i na podstawie big data i różnych tego typu elementów Amazon po prostu przesłał jej pewne próbki. No i to jest taki początek trendu, o którym często wspominamy, że być może nie będziemy robić zakupów za kilkadziesiąt lat, tylko inteligentna lodówka zamówi je za nas wiedząc, co zużywamy na przestrzeni całego tygodnia…
Eliza Bingul: Jak przytyjemy zamówi nowe ubrania w nowym rozmiarze?
Damian Kołata: Kto wie…
Eliza Bingul: Albo jak schudniemy?
Damian Kołata: Dokładnie. Na razie w Stanach Zjednoczonych Amazon wprowadził Amazon Dash, czyli taki przycisk, za pomocą którego generujemy zamówienie określonej ilości proszku do prania czy też kapsułek do kawy czy też filtrów do wody. Więc być może jest to taki dobry prognostyk, ale do tego wszystkiego potrzebna jest ogromna ilość danych i ogromna ilość oprogramowania, które te dane będzie przetwarzało. No i idąc poprzez dane kończymy na tym trzecim trendzie, czyli Metaversie właśnie. Gartner mówi, że w 2026 roku 25% z nas będzie spędzało godzinę dziennie w Metaversie. To oczywiście będą też sprawy urzędowe, to będą gry, to będą koncerty, ale w znakomitej większości to będą właśnie zakupy. H&M na przykład już otworzył swój sklep w Metaversie, gdzie mamy wirtualne przymierzalnie i możemy towar przymierzyć, zamówić. No ale oczywiście on przyjedzie do nas fizycznie do domu, co wiąże się z tym, że ta logistyka pozostanie namacalna i fizyczna. Ale już zakupy będą się generowały w trochę bardziej wirtualnym świecie niż teraz. I myślę, że właśnie logistyka 3D, A-commerce i Metavers to będą te pojęcia, z którymi będziemy żyli przez kolejne lata.
Eliza Bingul: Dzięki Ci Damian za arcyciekawą rozmowę. Umówimy się na pewno jeszcze raz, żeby skupić się na poszczególnych tematach. Mnie szczególnie interesuje ten Q-commerce i tak dzisiaj myślałam, że sobie trochę dłużej o tym porozmawiamy, ale trochę czas nas goni, więc dziękuję Ci ślicznie. Jeszcze raz gratuluję raportu i jeżeli chciałbyś jeszcze powiedzieć ostatnie zdanie, dwa do naszych słuchaczy, to teraz jest ten moment.
Damian Kołata: Bardzo dziękuję. Również z przyjemnością skorzystam z kolejnego zaproszenia. Delektujmy się zakupami w e-commerce. To na pewno, bo to wszystkim nam przyniesie korzyści. No i cóż, trzymam kciuki za rozwój tego rynku, rynku e-commerce, rynku magazynowego. Mam nadzieję, że będzie to dobry – znowu już kończąc staropolskim słowem – trigger do tego, żebyśmy spotkali się ponownie np. przy publikacji trzeciej edycji raportu.